-
11 lip '14
11 lipca mija kolejna rocznica Specjalnej Operacji Bojowej „Koppe” przeprowadzonej przez żołnierzy batalionu „Parasol”. Opis tej operacji bez trudu można znaleźć w internecie. Nie będę więc tego przypominał. Myśląc o akcji „Koppe” przypomina mi się fragment książki „Task Force-50. Operacja Sledgehammer”.
-
10 lip '14
Rozmowa z płk. Marcinem Szymańskim szefem sztabu Centrum Operacji Specjalnych – Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych:
Amerykański narodowy system dowodzenia siłami zbrojnymi bardzo dobrze odpowiada współczesnym wyzwaniom. Ale, co ciekawe, od zakończenia II wojny światowej nie przechodził zbyt wielu gruntownych reform. Ważnym rokiem był 1947, kiedy lotnictwo uzyskało status równy z pozostałymi trzema rodzajami sił zbrojnych: armią, marynarką wojenną i piechotą morską. Dekadę później, w 1958 r., prezydent Eisenhower próbował rozpocząć gruntowną reorganizację systemu dowodzenia. Nie udało mu się, gdyż do swoich pomysłów nie przekonał Kongresu. Przez dziesięciolecia nasi sojusznicy mieli poważny problem: systematycznie rywalizowali ze sobą dowódcy rodzajów sił zbrojnych. Zwykle patrzyli „sektorowo” na wojsko, stąd często pojawiały się problemy z optymalizacją wydatków budżetowych czy opracowywaniem spójnych doktryn. -
Nie jest łatwo pokonać kilkusetmetrowy tor przeszkód terenowych przygotowanych przez komandosów, a na końcu sprawnie założyć sobie stazę taktyczną. Mogło się o tym przekonać prawie 40 dziennikarzy, którzy wzięli udział w zajęciach. Prowadzono je według schematu: pokaz organizatorów, a następnie warsztaty dla dziennikarzy. – Przy poszczególnych elementach scenariusza wskazywaliśmy różnice i podobieństwa między „ratownictwem cywilnym” a ratownictwem taktycznym prowadzonym zgodnie z wytycznymi TCCC (taktyczno-bojowej opieki nad poszkodowanym) – wyjaśnia Tomasz Sanak, ratownik medyczny z Zakładu Medycyny Pola Walki WIM.
-
Przez kilka lat mieszkałem niedaleko jednego z największych rond w Warszawie. Choć niekiedy przeszkadzały mi samochody, nie domagałem się zmiany organizacji ruchu drogowego w okolicy. Zdawałem sobie sprawę, że protestując, sprawiałbym wrażenie człowieka o ograniczonej zdolności do prawidłowego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Z pewnością uważaliby tak zarówno sąsiedzi z bloku, jak i władze Warszawy, do których trafiłyby petycje. Co więcej, gdyby uznano moje roszczenia, miałbym dowód na to, że żyję w dziwnym kraju.
Felieton z numeru 7/2014 miesięcznika „Polska Zbrojna”.- Tagi:
- Polska Zbrojna
- Wojsko Polskie
-
Narodowe Siły Rezerwowe mają stanowić 20 proc. całej armii. Na 100 tys. żołnierzy ma być 20 tys. tych z NSR. Ale w przypadku Wojsk Specjalnych, liczących ok. 3 tys. ludzi, ten wskaźnik wynosi aż 330 proc.! Terenowe Oddziały Specjalne mają liczyć aż 10 tys. ludzi. Do tego dla speceneserowców przewidziano bardzo szeroki wachlarz zadań: od układania worków z piaskiem w czasie powodzi, przez wystawianie pocztów sztandarowych w czasie uroczystości, po prowadzenie działań specjalnych w czasie wojny. To nie może się udać. Tym bardziej, że nie uwzględniono w niej doktryny DD3/5 opisującej zasady działania Wojsk Specjalnych.
Postaram się wyjaśnić, dlaczego koncepcja powołania Terenowych Oddziałów Specjalnych NSR to kiepski pomysł. -
„Zwiększenie liczebności Wojsk Specjalnych należy zrealizować m.in. poprzez włączenie w ich skład Oddziałów Specjalnych Żandarmerii Wojskowej”. Jeśli Biuro Bezpieczeństwa Narodowego przeforsuje swoje koncepcje, przyszłość „oesu” z Mińska Mazowieckiego jest przesądzona. Jednostka pójdzie drogą „starszego brata” z Gliwic. Czyli na wzór AGATU zostanie przebudowana w oddział Wojsk Specjalnych. Ale zmiany w warszawskim OSŻW przyniosą głównie problemy.
-
Walczył o Ojczyznę, a po wojnie musiał z niej uciekać. Tułał się po świecie, osiadł na stałe w Australii. Po 1944 r. pierwsze polskie dokumenty na swoje prawdziwe nazwisko dostał dopiero w 2006 r.! 17 czerwca 2014 r. w Melbourne zmarł kpt. Zdzisław Straszyński – Cichociemny „Meteor”.
Poznałem Go w połowie ubiegłej dekady, w czasie jednego ze świąt jednostki GROM. Był dowcipnym, zdystansowanym do świata człowiekiem. W 2006 r., pracując w redakcji „Super Expressu” pomagałem mu zdobyć polskie dokumenty. Nie miał ich bowiem od 1947 r. -
Rozmowa z gen. bryg. Jerzym Gutem, dowódcą Centrum Operacji Specjalnych – Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych:
Afgańska misja specjalsów dobiegła końca. Jakie są efekty działań Wojsk Specjalnych, szczególnie Task Force-49 i Task Force-50?
Jerzy Gut: Nie będę wchodził w statystykę. Chciałbym za to zauważyć, że oba TF oraz żołnierze z NIL-a z pełnym profesjonalizmem wykonywali swoją pracę. Mocno zaangażowaliśmy się w doradztwo wojskowe: TF-49 szkolił agentów narodowej agencji bezpieczeństwa NDS (ang. National Directorate of Security), a TF-50 antyterrorystów z policyjnych PRC (ang. Provincial Response Company). Dosyć dobrze są znane efekty działalności TF-50, którego żołnierze od zera wyszkolili niezwykle sprawnie działające PRC: jeden w prowincji Paktika, drugi w prowincji Ghazni. Ważne jest to, co tam, na teatrze podkreślali nasi partnerzy – dowódcy sił specjalnych: pokazaliśmy niezwykle wysokie umiejętności w zakresie szkolenia Afgańskich Sił Bezpieczeństwa. Jest to namacalny dowód na to, że sztukę szkolenia innych, tzw. military assistance, nasze jednostki opanowały na wysokim poziomie. A nie jest to sprawa łatwa. -
W Europie Środkowo-Wschodniej możemy stać się formalnym liderem w dziedzinie sił specjalnych. Taki jest podstawowy wniosek z ostatniej, międzynarodowej konferencji specjalsów w chorwackim Splicie. Wszyscy uczestnicy tego spotkania, łącznie z przedstawicielami dowództwa sił specjalnych NATO w Europie, wskazywali Polskę jako państwo, które powinno być takim liderem. Teraz piłka jest po naszej stronie. Jeśli jednak w Warszawie szybko nie zostaną wypracowane konkretne propozycje współpracy, miejsce naszego kraju zajmie Rumunia lub Niemcy.
-
Mój ostatni felieton w „Polsce Zbrojnej” omówiono w branżowym portalu PRoto: „Były rzecznik MON o tym, jak udało się poprawić wizerunek Rosomaka
Były rzecznik prasowy MON Jarosław Rybak wspomina na łamach Polski Zbrojnej o złej prasie, jaką cieszył się na początku Rosomak. Jak dodaje niewiele brakowało, aby próba poprawy opinii o tym transporterze zakończyła się spektakularną wpadką.”- Tagi:
- Rosomak
- MON
- PKW Afganistan
- PRoto