Nawet najdzielniejsi żołnierze nie wygrają wojny, jeśli nie będą mieli amunicji, jedzenia, sprzętu i paliwa do czołgów, okrętów i samolotów. Dlatego tak ważne dla Aliantów było zniszczenie niemieckich zakładów produkujących strategiczne surowce dla wojska. Krytycznie ważne było zniszczenie hitlerowskich rafinerii. „Bitwa o benzynę” była zażarta, rozgrywała się m.in. na terenie naszego kraju.


Już od połowy lat trzydziestych Niemcy wskazywali Górny Śląsk jako dogodne miejsce na lokalizację kolejnych zakładów produkujących paliwa syntetyczne. W 1938 r. plany te zostały skonkretyzowane. Ustalono, że nowa fabryka benzyny syntetycznej powstanie w miejscowości Blechhammer (Blachownia Śląska). Pod koniec 1939 r. ruszyły prace. W pobliżu powstała sieć obozów jenieckich oraz pracy przymusowej, które zapewniały siłę roboczą.

Pierwotnie planowano, że zdolność produkcyjna zakładów w Blachowni wyniesie 150 tys. ton paliw, w miarę zwiększających się potrzeb gospodarki wojennej zwiększano także zakładaną produkcję docelową, najpierw do 240 tys. ton a następnie do 350 tys. ton paliw rocznie.

StFrancis

B-17 G na lotnisku. Źródło: www.301bg.com

Technologię produkcji opracował niemiecki chemik Friedrich Bergius. Polegała ona na zgazowaniu węgla w specjalnych generatorach. Z otrzymanego gazu uzyskiwano m.in. izooktan – wysokooktanowe paliwo lotnicze.

Produkcja w zakładach Blechhammer ruszyła w ograniczonym zakresie na przełomie stycznia i lutego 1944 r., by z końcem czerwca 1944 r. osiągnąć poziom 5,4 tys. ton wyrobów paliwowych miesięcznie. W rezultacie nalotów amerykańskich, w kolejnych miesiącach znacznie się zmniejszyła. W listopadzie tego roku znów osiągnęła poziom czerwcowy, lecz po kolejnych nalotach (z grudnia 1944 r.) zakłady zostały zniszczone w stopniu praktycznie uniemożliwiającym produkcję.

Fabryka w Blachowni określana w nomenklaturze US Air Force jako Blechhammer North była celem amerykańskich nalotów dziewięciokrotnie: 7 lipca, 7, 22, 27 sierpnia, 13 września, 14 października oraz 2, 17 i 19 grudnia 1944 r.

Spośród licznych celów amerykańskich lotników, zakłady paliwowe zlokalizowane na Górnym Śląsku były grupą obiektów najbardziej oddalonych od baz w południowych Włoszech. Wyprawy nad rafinerie w Blachowni, Kędzierzynie czy Zdzieszowicach należały do misji wyjątkowo niebezpiecznych i długotrwałych. Czas dolotu nad cel i powrotu na lotniska macierzyste przekraczał 8 godzin.

Samoloty lecące nad Górny Śląsk były zagrożone zarówno przez dużą koncentrację artylerii przeciwlotniczej nad celem oraz w drodze do celu, jak i przez ataki myśliwców Luftwaffe oraz lotnictwa sprzymierzonych z III Rzeszą Węgier.