Celny opis rzeczywistości

Skuteczna kreacja przyszłości

  • Nie warto inwestować w superfilmiki na You Tuba, wypasione strony internetowe czy zaawansowane projekty komunikacyjne. Na razie to zmarnowane pieniądze. Myśląc o skutecznym naborze najlepszych kandydatów, najpierw trzeba zadbać o strategiczny element procesu komunikowania wojska z zainteresowanymi założeniem munduru. Są nim osoby odbierające telefony i mejle z rubryki „Kontakt” na stronie internetowej jednostki. Skupiając się na formie, najczęściej zapominamy, że zachęcony reklamą w końcu zadzwoni lub napisze z prośbą o szczegóły. A po drugiej stronie słuchawki…

  • „Dzięki Twitterowi i Facebookowi mogę podyskutować z ministrami, generałami, wymieniać się opiniami z innymi z branży. Jako publicysta jestem przeszczęśliwy mając do dyspozycji takie kanały błyskawicznej komunikacji. Ale jako podatnik utrzymujący sporą rzeszę urzędników, jestem coraz bardziej poirytowany. Oczekuję bowiem, by przedstawiciele państwa komunikowali się z obywatelem na poważnie.”
    Felieton ukazał się w numerze 2/2015 miesięcznika „Polska Zbrojna”.

  • „Trzeba wykorzystać potencjał młodych ludzi, działających w różnych organizacjach i ruchach, na rzecz bezpieczeństwa państwa”. Im dłużej słucham takich zapowiedzi, tym bardziej przypominam sobie myśl Jerzego Sztaudyngera. Mistrz fraszki napisał: „Koniom i zakochanym inaczej pachnie siano”. W naszym przypadku „sianem” jest wykorzystanie potencjału. „Konie” i „zakochani” to decydenci oraz młodzi pasjonaci munduru.
    Felieton ukazał się w numerze 1/2015 miesięcznika „Polska Zbrojna”.

  • Grudniowy numer wojskowego pisma podsumowuje misję w Afganistanie. Pod wieloma twierdzeniami generałów i publicystów mógłbym się podpisać. Z niektórymi się nie zgadzam. Ale na pewno to wydanie „Pezetki” warto przeczytać. Systematyzuje bowiem wiedzę o najtrudniejszej misji Wojska Polskiego.

  • Największym plusem zaangażowania w Afganistanie i Iraku jest pokazanie wszystkich minusów naszej armii: od wyposażenia, po styl dowodzenia. Piszę o dwóch misjach, bo patrzę na nie przez pryzmat wizerunku wojska, a opinii publicznej te misje zlewają się w jedno.
    Przez ponad pół wieku mieliśmy armię poligonową. Manewry zawsze kończyły się sukcesem. Nawet jeśli – przez pomyłkę – jakiś generał kazał atakować własne oddziały. Czy taka armia była w stanie obronić nasz kraj? Nie. Zarówno w przypadku klasycznej wojny, jak i działań, jakie teraz obserwujemy na Ukrainie. Początek misji w Iraku pokazał bowiem, jak ta armia wygląda w rzeczywistości. Nie mieliśmy w WP żadnej jednostki, którą w komplecie można wysłać do walki. Najlepszym przykładem był batalion dowodzony w czasie trzeciej zmiany PKW Irak przez ppłk. Jerzego Guta. Żołnierze pochodzili z 76 jednostek wojskowych z całego kraju. Co tam PKW, nawet GROM nie zdziałałby – w Iraku i w pierwszych latach operowania w Afganistanie – wiele, gdyby nie olbrzymie amerykańskie wsparcie logistyczne i informacyjne.

  • Krótki poradnik dla kandydatów na celebrytów w mundurach.
    Jako uważny obserwator doniesień o działaniach wojska, zauważyłem dwie prawidłowości: im dalej od wydarzenia, tym więcej ma ono uczestników, im mniej opowiadający ma doświadczenia, tym chętniej wypowiada się na wszelkie tematy. Poradnik powstał z myślą o tych, którzy nie osiągnęli jeszcze perfekcji w tzw. nawijaniu makaronu na uszy. Należy pamiętać, że ma on zastosowanie niezależnie od rodzaju munduru i koloru beretu na głowie.

  • Atmosferę służby w tej jednostce najlepiej oddawała przyśpiewka „Oj dana, dana, służba u Żdana jest prze…”. Ale w dwie dekady po likwidacji 62 Kompanii Specjalnej major Andrzej Żdan nadal jest bezdyskusyjnym liderem środowiska bolesławieckich komandosów.

    Czego dzisiejsi dowódcy mogą uczyć się od mjr. Żdana? Że w długiej perspektywie szacunek żołnierzy znajdzie ten, kto stosuje zasadę „za mną”, a nie „naprzód”. Czasy mamy bowiem takie, że wielu ludzi bez doświadczenia, wraz z objęciem stanowiska, błyskawicznie przypisuje sobie chwałę podwładnych. Na początku wywołuje to uśmiech żołnierzy. Z czasem jednak przeradza się on w grymas, a następnie irytację. Tymczasem, jeśli chce się uzyskać rolę autentycznego lidera, trzeba się ze swoimi żołnierzami pomęczyć i pokazać, że wydawane rozkazy potrafi się samemu wykonać. Opowiadaniem o trudach żołnierskiej służby można sobie zbudować pozycję w mediach i u – niestety – niektórych przełożonych. Ale na pewno nie u podwładnych.

  • Jeśli działania specjalne i nieregularne żołnierze w multicamach (i ich fani) zlewają w jedno – to dobrze, bo szanują tradycje. A jeśli decydenci – planując reformy – mieszają działania specjalne z nieregularnymi? To już jest straszny skandal.
    W najnowszym felietonie w miesięczniku „Polska Zbrojna” piszę o tym, że należy oddawać honory bohaterom Powstania Warszawskiego. Ale krytycznie oceniam, sposób w jaki nasze specjednostki na Powstaniu budują fundamenty własnej tożsamości historycznej.

  • Przez kilka lat mieszkałem niedaleko jednego z największych rond w Warszawie. Choć niekiedy przeszkadzały mi samochody, nie domagałem się zmiany organizacji ruchu drogowego w okolicy. Zdawałem sobie sprawę, że protestując, sprawiałbym wrażenie człowieka o ograniczonej zdolności do prawidłowego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Z pewnością uważaliby tak zarówno sąsiedzi z bloku, jak i władze Warszawy, do których trafiłyby petycje. Co więcej, gdyby uznano moje roszczenia, miałbym dowód na to, że żyję w dziwnym kraju.
    Felieton z numeru 7/2014 miesięcznika „Polska Zbrojna”.

  • Lepiej się dobrze prezentować czy mieć osiągnięcia? W wojsku odpowiedź na takie pytanie nie jest prosta. „Wir” służy w jednostce specjalnej. Trzynaście miesięcy spędził w Macedonii, dwa razy był w Iraku, trzy razy w Afganistanie. To pierwszy Polak po 18-miesięcznym kursie ratowników medycznych sił specjalnych USA. Na ochotnika, w czasie wolnym od misyjnych obowiązków, pracował z załogami śmigłowców MEDEVAC. Tylko tych lotów, określanych jako „pilne”, zaliczył 97. Pięć z 15 lat służby spędził poza domem. Mając taki życiorys, zyskał uznanie kapituły przyznającej Buzdygany. Wszystko było piękne do momentu wręczenia nagrody „Polski Zbrojnej”.